Dzień -18: Upór

Właściwie to pozostał mi już tylko upór. Nie mam wytłumaczenia, dla tego wyjścia. Lepiej by było zostać. To zupełnie bez sensu. Teraz jak to widzę, lepiej byłoby zostać. Można tyle zrobić. Tyle doświadczyć. Wszystko jakoś będzie. No i nie doznać porażki, która czyha za progiem. I nie zmarnować czasu.

Nie ma we mnie nic poza wolą. Decyzją. Wbrew, w zasadzie już wszystkiemu. Czy taki “ośli” upór jest dobry? Czy nie jest to przypadkiem robienie sobie i innym krzywdy? A przecież… A jeśli… A zobacz…

Nie wiem skąd się on bierze. Może to jakaś skaza charakteru. Że nie chce mi się już roztrząsać, że robię coś dokładnie przeciw temu wszystkiemu co widzę i co do mnie jakoś tam dociera.

Biorę sobie na plecy ciężar. Niepewności, obawy, trudu, bólu, łatwej możliwości porażki. Może to być błąd. Błąd jakich w życiu popełniłem kilka. Ale czy potrafimy rzetelnie oceniać swoje życie? Co było błędem, a co nie? Skoro ocena zależy od perspektywy, a ta przecież zmienia się.

Wczoraj przeszedłem ponad 20 km. Dzisiaj tak się czuję, że już nigdzie nie pójdę. Nic to – jak mawiał powieściowy mały rycerz. Może po prostu za bardzo się wszystkim przejmujemy. Za bardzo bierzemy na serio, wszystko co się przydarza, przydarzyło, może się przydarzyć. Za poważnie, za ważnie, za ciężko – a przez to właśnie, niepoważnie.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.