
Czasem mam wrażenie, że przeciw ludziom został zawiązany spisek. Wszystko staje się szare albo czarno białe, ciemne, bolesne, groźne, poważne, niebezpieczne, krytyczne, konieczne, straszne itd. itp.
Politycy, księża, media, panie z #meToo, arcybiskupi, czasem nasi bliscy, wszyscy są śmiertelnie poważni, bo wiadomo, życie to sprawa “życia i śmierci”. Wszyscy oni chcą, byśmy byli poważni. Ani się waż! – zdaje się podnosić palec czcigodny albo ekspert. Przecież takie zagrożenia!
Gdy człowiek spadnie w kilkaset kilometrów niemal samotnej wędrówki – o co czasem trudniej na camino hiszpańskim – to cały ten poważny przekaz świata zostaje z tyłu. Powoli gaśnie, rozmywa się jak poranna mgła albo poprzedni dzień. Rzeczywistość staje się realna, z bólem stopy, z głodem, ze słońcem, co pali, ale też z radością, jaką jest łyk wody, spojrzenie na góry wczesnym rankiem, kąpiel w oceanie.
W tym oderwaniu się od, nachalnie stręczącej nam smutek i powagę, codzienności spotykamy ludzi. Tak sobie myślę, że ludzi na Camino spotyka się jakoś bardziej, niż w życiu codziennym. Dziwna sprawa, bo na co dzień niby ciągle ludzie, a wcale się czasem nie spotykamy. Jak to możliwe?
No więc, gdy już się jednak spotkamy, gdy zjemy jakąś łyżkę soli, bo każdy niesie ze sobą także i własny “krzyż”, to jakoś pojawia się uśmiech. I trudno o większy powód do radości niż kontakt właśnie z ludźmi. Kontakt bez uprzedzeń, bez założeń. Jesteśmy dla siebie stworzeni i jesteśmy stworzeni do radości właśnie. Do żartów, do śmiechu, do szczęścia.
Ja wiem, że biskup to żarty raczej rzadko opowiada, przywódcy to wiadomo, chcesz się śmiać, to zaciskaj zęby. Tyle, że świat i życie, i plecak z tymi zaciśniętymi zębami staje się coraz cięższy i cięższy. Wspólnoty nienawiści, obaw i smutku oferowane nam przez świat, tylko bardziej nas przygniatają.
Dlatego czasem warto wyjść. Z tego życia, z tych uliczek, z tych powtarzających się schematów, żeby odkryć, doświadczyć i przeżyć – radość płynącą ze zwyczajnego istnienia, z prawdziwego kontaktu z drugim człowiekiem, z najprostszych doświadczeń. Radość z życia, która ciągle jest i czeka w głosach ptaków, w szumie wiatru, w twarzach tych, których spotykamy na drodze, w uśmiechu św. Jakuba, który z wysoka, z katedry w Santiago spogląda na plac Obradoiro, znów po setkach lat zapełniający się tłumami pielgrzymów. To, co widzi na ich twarzach i cieszy go pewnikiem najbardziej, to właśnie… ich uśmiech.
————————————————————————
Pozostałe z 10 zasad pielgrzyma:
#10– Nie jest za późno
#9 – Ufaj Bogu
#8 – Licz na siebie
#7 – Bądź dobrym towarzyszem drogi
#6 – Nie bierz za wiele
#5 – Mów do Boga
————————————————————————
„Droga” – książka o pielgrzymowaniu.