To nie był fajny etap. 102 dnia szedłem jak dziki, mniej więcej 40 km, w Hiszpanii nie wiadomo. Te ich informacje i przewodniki są często niedokładne. Było gorąco. Prawie nie odpoczywałem, żeby zdążyć i mieć miejsce w alberdze w Santiliana del Mar. Gdy dotarłem, czułem się trochę strasznie, myślałem, że się rozlecę, na zdjęciu wyglądam jak się czułem – fatalnie. Ale miejsce było. Mój milczący przyjaciel Hiszpan też szedł z Santander do Santiliana, ale dotarł ponad godzinę później i… miejsc już nie było.
Samo miasteczko bardzo ładne, średniowieczne i bardzo drogie. Obolały zrobiłem 50 metrów w celu zwiedzania i zawróciłem. W alberdze lektury do czytania. Noc? Po raz pierwszy nie spałem. Nie wyobrażałem sobie, że mogę nie spać, tym bardziej tak strasznie zmęczony. Ale to, co się działo w nocy, nie dało się opisać. Znaczy, w książce jest. Rano przecierałem czerwonawe oczy, Francuzi sobie żartowali, ja się zbierałem w sobie i z sobą, żeby iść dalej.
———————————
Całość relacji w książce