Camino 2015, zdjęcia: dzień 100 Noja

Ciekawe do czego służą rocznice? Co to za różnica, czy to 100, czy 256? Dlaczego w ogóle przywiązujemy wagę do okrągłych liczb? Może dlatego, że bez nich zginęlibyśmy w powodzi zdarzeń i dni? Może bez nich, nie byłoby się “czego złapać”? Może potrzebne są nam takie punkty orientacyjne? Przed 40, po 40? Setnego dnia szedłem 30 kilometrów do Noja. I dotrzymałem tempa Agacie, co nie udawało się prawie nikomu. No ale było pod górę, a pod górę to byłem trochę niezniszczalny.

Tuż przed Noja strome podejście w górę i widoki, że ach. Potem ogromna plaża i dwie Hiszpanki, które razem ze mną szły do albergi. Jedna w stringach, ale czy to ma znaczenie? Ot postęp, młodzież, to i pielgrzymki inaczej wyglądają. Lucia zresztą pyszna bardzo była. Wieczorem się rozpadało i rozsiadłem się na balkonie na 1 piętrze, który widać na jednym ze zdjęć, z moim niemym przyjacielem – Hiszpanem. I tak jakoś we trzech żeśmy rozmawiali: ja, Hiszpan i deszcz. Prawie bez słów, ale gestami, uśmiechami, dźwiękami. Fajna była ta rozmowa. Gadaliśmy o tym, jak to jest, gdy mija setny dzień. Sto dni od kiedy wyszedłem z domu i trochę się zatraciłem już w tej wędrówce. O reszcie sobie przeczytacie, jak zechcecie, w książce.

———————————

Całość relacji w książce

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.