Było po prostu pięknie. Gdzie oko zawiesić. Albo pola słoneczników, albo przydomowe palmy stroszyły swoje pióra. Kwiaty, kolory, uroda La Reole. Most, na który można się zapatrzeć i dekoracja, że ach. Tak się zauroczyłem tego 81 dnia idąc do Bassanne, że przesadziłem. Bo południe Francji jest nie na żarty gorące. A ja szedłem i szedłem, bo chciałem szybciej i wody miałem mało, i w końcu świat zaczął się kręcić i ciemnieć wokół mnie. Upuściłem komórkę sam nie wiem gdzie, zrobiłem jeszcze kilka kroków i rozpinając plecak siadłem na ziemi. Schowałem głowę w kolana. Świat zgłupiał i kręcił się wokół mnie z taką prędkością, że chwiałem się siedząc. Trwało to 15-20 minunt zanim podniosłem głowę. Wypiłem natychmiast resztkę wody i poszedłem szukać komórki. Na szczęście, nadal leżała przy drodze. Urzędniczka w Bassane otworzyła szeroko oczy jak mnie zobaczyła i natychmiast pobiegła po wodę. Alberga mieści się w pobliskim Moulin de Piis, może kilometr dalej. To najbardziej niezwykła alberga w jakiej nocowałem na swojej 4 miesięcznej trasie. Są zdjęcia niżej. Wielki samotny budynek z XIII wieku. W środku miałem atrakcje i przygody, ale to już w książce. Pięknie tam, a w czajniku na wodę był pająk.
———————————
Całość relacji w książce