Pewnie już macie dość tych zdjęć, ale ja jak coś zacznę to raczej dopinam do końca. 28 dzień, 32 km do Börln. Piękna pogoda. Długi (dla mnie wówczas) dystans i te maki. Aż twarz się śmiała. Znów jadłem czereśnie. Drzewa stały przy drodze. Ja mam 185 cm plus kije trekingowe. Zjadłem z kilogram. W alberdze w Börln po raz pierwszy spotkałem Niemca pielgrzyma. Miał na imię Herman i nie mówił po angielsku. Ja za to kilka słów po niemiecku. Natychmiast, sam nie wiem jak, zostaliśmy przyjaciółmi. Magia jakaś czy co?