Może to głupie, ale po prostu się boję. Odczuwam lęk, przed tym momentem. A jednak, wiele razy w życiu są takie momenty, gdy odczuwamy lęk czy obawę, a mimo to… robimy jakiś krok.
Może to są właśnie momenty najważniejsze, najbardziej wartościowe? Ta książka ma jedną zasadniczą cechę, jedną myśl przewodnią, jedną intencję jaka stała u jej początku i jaka prowadziła przez wszystkie jej słowa. Jest bezpośrednio, bez hamulców, wręcz brutalnie – szczera.
I to jest właśnie szansa ale i zagrożenie. Szansa na to, że wskutek tej szczerości, wskutek niepohamowanego niczym odsłonięcia prawdy, o tym co widziałem, co mnie spotkało, co przeżyłem, co czułem i co myślałem, może pokazać się coś więcej, prawda sama. Nie jakiś wymysł, poza, rola, udawanie, odgrywanie. Ale to co jest. A tylko prawda dotyka – serca.
Zagrożenie jest niewielkie. Takie, że wyśmieją, oplują, zlekceważą. Ten tekst albo mnie. W sumie to drobiazg.
Więc przekazuję wam, tę – niezwykłą – myślę, relację, z każdego ze 130 dni jakie minęły od mojego wyjścia z domu, do powrotu do Polski. Relację jakiej pewnie nie było i pewnie nie będzie. Bo świat to rynek, bo na nim są produkty, bo każdy chce zaimponować, dobrze wypaść, skorzystać.
Czego ja chciałem? Pewnie tego czego chciał Miłosz w swoim wierszu. Przeciąć “życie”, zobaczyć co jest w środku. Chciałem też podziękować, a jakie może być inne podziękowanie niż prawdziwe. Temu, który w końcu przyjmie nas – taką mam nadzieję – takimi jakimi jesteśmy.
Jeśli przeczytacie i jeśli do was dotrze, i jeśli uznacie że warto, ale tylko wtedy, podzielcie się z innymi, bo w dzisiejszym świecie do głosu dochodzi głównie agresywny, butny, często sterowany przez tych co z pieniędzmi albo usytuowani, marketing.
Książka nosi tytuł “Droga” i nie posiada jeszcze numeru ISBN, bo trudno o wydawcę. Jednak wkrótce, taką mam nadzieję, będzie dostępna w księgarniach internetowych jako ebook.
Można pobrać ją i czytać jednak już od dziś. Bo autorowi przysługują wszelkie prawa i korzystając z nich, swą opowieść udostępnia tym, co zechcą się z nią zapoznać i w ten sposób przejść, jakoś z nim, jeszcze raz tę niezwykłą zupełnie drogę. Buen Camino!
Krótki cytat:
“Dlaczego nazywam, to co robię, podróżą? Czemu nie pielgrzymką? Nie wiem. Myślę o tym różnymi słowami. Ostatecznie rzecz biorąc, słowa nie są najważniejsze, wbrew zapewnieniom wszystkich wysokich autorytetów. Liczy się to, co człowiek robi, to po co to robi i to czy dochowuje raz danego słowa, czy strzeże wierności raz podjętej decyzji. Taka stałość nie jest prosta. I wcale nie jest, jakby chcieli niektórzy, kamienna albo twarda. Jest zupełnie odwrotnie. Wymaga ona, ta wierność właśnie, wrażliwego serca. Wymaga chuchania na płomyk, jaki w nim się zapalił. Bo z serca się bierze. Bo stamtąd bierze się wszystko. I wierzę jakoś, że idąc gdzieś w nieznane-nieznane, jakimś cudem dojdę do swojego serca. Jakimś cudem odnajdę je na nowo.”
Zainteresowanych zapraszam na stronę zawierającą wszelkie niezbędne informacje i linki.
Witam serdecznie Caminowiczu!
Nie mam zamiaru pobierać tej książki z internetu z cierpliwością zaczekam na wydanie papierowe. Myślę że każda książka jest czymś wartościowym a zwłaszcza o Camino nie myśl jak kto ją przyjmie my caminowicze na pewno poczytamy i wspomnimy nasze wyprawy. Co do treści to na pewno wniesie nowego powiewu na nasze wędrowanie bo nie da się wszystkiego przelać na papier co zostaje w sercu i duszy. Cierpliwie szukaj wydawcy i czekamy na wieści o druku i możliwości zakupu. Buen Camino.
Dziękuję za komentarz. Wydanie książki na papierze, przez autora bez “nazwiska” jest u nas de facto niemożliwe. Ale cuda się zdarzają. Szczególnie na Camino 🙂
Poza tym, to trochę za długie. Trzeba by dzielić na tomy 🙂
Gratuluję tak wielkiego przedsięwzięcia. Wielki szacun. 🙂
Szacun największy dla wspierających, w tym tego Głównego. Bez nich, nie dałbym rady 🙂
Witam Zbyszku!
Ściągnąłem Twoją książkę i pierwsze co mi się rzuciło w oczy to łatwość i lekkość z jaką piszesz. Powoduje to, że Twoja książka jest bardzo wciągająca. Nic tylko pozazdrościć 🙂
Obawiam się, że moje pisanie nigdy nie osiągnie takiego poziomu, ale mam nadzieję nadrobić to zdjęciami 😉
Jak obiecałem, wrzuciłem na mojego Facebooka informację o Twojej książce, gdyż uważam, że jest warta przeczytania 🙂
Pozdrawiam i Buen Camino
Grzegorz
Dzięki za dobre słowo. To ważne dla mnie. Bo nie starczy, tak uważam i myślę, coś ciekawego zrobić czy ważnego doświadczyć. Nie starczy nawet mieć coś do przekazania. Trzeba potrafić zrobić to tak, przekazać tak, żeby do ludzi jakoś trafiło, żeby coś w nich zaiskrzyło, żeby coś odczuli. Bo ów sposób przekazania, też jest w jakiejś mierze darem, dla tych innych. Ja miałem o sobie zwykle zdanie złe w tej mierze. Pełne obaw i niepewności. Ale teraz, wiele opinii, w tym ta twoja, mówi mi, że może nie miałem racji, że może całkiem odwrotnie. Pisząc, chciałem przedewszystkim, żeby książka była szczera i prawdziwa. Jeśli na dodatek jest dobra w odbiorze, to już niczego więcej mi nie potrzeba. No może kiedyś… tłumaczenia na inne języki:)
Jeśli uda Ci się ją przeczytać do końca to napisz dwa słowa opinii, tak kawa na ławę, bezpośrednio, co o tym, o niej, myślisz.