Nieoczekiwany bieg zdarzeń po zażyciu tabletki sprzedanej mi przez hiszpańskiego farmaceutę zmusił mnie do pozostania w Villaviciosa.
Korzyść z tego taka że normalnie wziąłem udział w mszy świętej. Na Camino del Norte jest to z reguły problem. Kościoły zamknięte. Hospitaliero nie ma pojęcia gdzie można pójść na mszę. Itp. Kościółek piękny z 13 w Santa Maria de la Oliva.
Dodatkowo poczyniłem refleksję filozoficzną na temat sytuacji gdy nic nie możemy zrobić. To ciekawa sytuacja. Otwiera ona człowiekowi oczy na jego małość i ostatecznie rzecz biorąc – całkowitą zależność. Od czego?
Ateiści powiedzą coś o otoczeniu. Romantycy o losie. Człowiek wierzący może powiedzieć o całkowitej – ostatecznie – zależności od Miłości, z której woli żyje, a którą opatrujemy słowem Bóg. Taka jest brutalna prawda, choć na co dzień miewamy złudzenia własnej “mocy”.
Rano lało. I pioruny. Jutro w drodze ma być podobnie.