Wszystkiego za mało. Miejsc do spania. Miejsca na sznurku do suszenia. W warunkach niedoboru zaczynają się zawody.
Pierwsza niespana noc. Starszy pan obok wydawał przez trzy godziny dźwięki jakby mordowano jakieś zwierzęta. Myślałem że po mnie. Gdy ucichł, na scenę z potężnym barytonem wkroczył kolega z góry. Serio myślałem że mi bębenki popękają. I tak do rana. Z jednej strony nie ich wina. Z drugiej…
Comillas nie ładne. Alberga (powyżej na zdjęciu) spoko. Młody Francuz z Paryża zrobił mi wykład o tym jak kabała niesamowicie rozszerza Chrześcijaństwo. Wszystko im już chyba można wcisnąć.
Camino staje się nużącym obowiązkiem. I obawą że wyląduje się w hotelu bo Alberga pełna. Tam wiadomo – ceny. Starszy pan dotarł do alberge w której jestem. Zapowiada się więc trudna noc. Może poszukam zatyczki do uszu.