Na drodze do Wrocławia

W Oleśnicy potraktowany zostałem tak, że do tej pory czuję bardzo głęboki niesmak. Delikatnie mówiąc. Ale to za mną.

Wspomnę jeszcze Miłowice. Ksiądz pielgrzym! Przeszedł Camino wiele razy. W tym najtrudniejszymi szlakami. Wzbogaciłem się o doświadczenia rady kubek i muszę. No i nocleg w towarzystwie Matki Boskiej. Stała przy mnie w postaci dużej figury. Sen był zdrowy 🙂

Przedemną wielkie miasto Wrocław. W Oleśnicy nocowałem w jakimś pensjonacie. Z tej okazji zafundowałem sobie drugi w ciągu dwóch tygodni obiad z dwóch dań. A co? Jak szaleć to szaleć.

Na pierwsze był rosół pikantny kurczak z torebki firmy Vifon. Na drugie pasztet babuni z Biedronki. Najadłem się jak nigdy.

Rano cienie były długie. Cienie traw kołysały się na  chodniku a obok mnie mój własny cień. Kiedyś  zniknie i już go nie będzie. Ciekawe gdzie będę wtedy ja. Ta droga trochę wrasta we mnie. Jakieś  takie przenikanie. W pensjonacie  robotniczym właściciel chciał mi ustawić telewizor. Poczułem obrzydzenie. T o co mnie spotyka jest o tyle jaskrawsze. 20150530_080805

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.