Szczerców 23 km

W porównaniu z poprzednim etapem to drobiazg. Ale tylko w porównaniu. Wyszedłem bez żadnego prowiantu i prawie bez wody. Ach jak lekko. Kupię sobie w Biedronka. Guzik. Zielone świątki.

Trafiłem jakiś bar. To znaczy restauracje. Po cenach i nazwie. Na propozycje menu powiedziałem że na takie jedzenie to mnie nie stać. Szef popatrzył na mnie z litością.

– Bigos z chlebem za sześć pięćdziesiąt?

Ucieszyłem się. Siadłem. Czekam. Na stole ląduje talerz gorącego rosołu.

– Gratis. Od firmy – mówi kobieta która mi go przyniosła.

Nie przedstawiłem się. Nic nie mówiłem.  Że pielgrzymką czy coś. A tu rosół. Za nic. Ot zobaczyli człowieka głodnego o skromnych zasobach . Więc na czym polega Chrześcijaństwo?

Na pytanie o to czy mógłbym przenocować, zamiast chrząkania. Zakłopotania. Słyszę:

– Ależ oczywiście.

Własnym uszom nie wierzę. Ksiądz proboszcz w Szczercach ma gołębie serce. Po prostu. Takim ludziom nie jest łatwo w życiu. Ale tacy ludzie nadają życiu sens.

20150524_175627

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.