Dzień -121: Rezygnacja

13 stycznia 2015, po 13 km, lustro Zalewu Zemborzyckiego

Rezygnuję. Nie sposób znieść.  Pytania czy pójdę czy nie pójdę. Pragnienia, żeby pójść i żeby dojść. Nie sposób znieść tej wielkiej konfrontacji, wielkiego zamierzenia i jeszcze większych zagrożeń.

Camino nie jest tam gdzieś i kiedyś. Jest tu i teraz. W każdej danej nam chwili. W każdym momencie, mamy swoje Camino.

Nie rezygnuję z planu. Nie rezygnuję z zamiaru ani przygotowań. Rezygnuję z pragnienia. Z tego przewidywania przeczucia. Co będzie jak dojdę. Co będzie jak nie dojdę. Zdaję się na Boga. i jego wolę. Jakkolwiek, by to nie zabrzmiało.

To znaczy, że robić coś w danym kierunku można ile się chce. Czego więc nie można? Albo raczej nie trzeba? Nie trzeba wiązać siebie z przewidywanym efektem. Przywiązywać się do rezultatu. Ten istotnie jest, sprawą “poza nami”.

Myślę, że takie podejście jest zdrowsze, prawdziwsze, normalniejsze. Że sprowadza nas na “tu i teraz”, zamiast wprowadzać napięcie, między “tu i teraz” oraz “tam i kiedyś”.  Wbrew pozorom, może być bardziej skuteczne niż pierwotne nastawienie i zapatrzenie w cel. Całkowite uwarunkowanie siebie przez cel. Określanie siebie, przez osiągnięcie celu, który nie jest. Tu i teraz.

Odczuwam ogromny lęk, przed tą podróżą. Wczorajsze “testy podwozia”, znów nie nastrajają optymistycznie. Szereg rozmaitych dolegliwości. Będę próbował nadal. Przygotowywał się. Z zaangażowaniem. Droga jest teraz. Zawsze jest teraz. Nawet gdy będzie ona kiedyś, to przecież, wówczas, będzie TERAZ.

Mamy jakąś tendencję do życia “kiedyś”. Zamiast do życia “teraz”. Myślę, że to błąd. Także i mój, błąd. Wszystko jest – teraz. Zawsze było i zawsze będzie. Dlatego wszystko jest wtedy – nowe. Nie “posiadane”, ale spotykane.

Mamy tendencje. Do “posiadania”. Chcemy mieć. Co? Wszystko. Także przyszłość. Zdarzenia w przyszłości. Chcemy mieć. Ale wpychając to wszystko w siebie, czynimy to starym. Jeśli się zdarzy, to “już było”, już je mieliśmy w sobie. Możemy porównywać co najwyżej, czy “tak miało być”?

Jeśli nie mamy nic. To nie mamy nic. I wszystko co spotykamy, jest – nowe. To uczucie z dzieciństwa. Potem coraz więcej do środka. Zachłanność. Głód. Prowadzący w nieprzyjemną egzystencję, gdzie nic nowe już nie jest.

One thought on “Dzień -121: Rezygnacja

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.