Wczoraj pojawiły się poważne kłopoty. Wystąpiły w czasie testu, jakim był wielogodzinny i wielokilometrowy spacer. Zepsuło sie podwozie, a konkretnie jeden ze stawów nogi.
Dotarłem do domu ale. Z dużymi problemami. W realnych warunkach, wyruszenie nazajutrz w podobną podróż, nie wchodziłoby w rachubę. W ogóle stawiając pod znakiem zapytania ciąg dalszy. Zmęczenie bowiem mija, ale tego typu kłopoty, mogą się raczej pogłębiać.
Cała (niezbyt wielka) nadzieja w tym, że na zaistniałe problemy mogła mieć wpływ nawierzchnia. Przez znaczną część drogi było ślisko. Kilkakrotnie wypadało się ratować, ekwilibrystyką, mocno obciążającą stawy. Stopy uciekały w trakcie kroków do tyłu. No cóż. Zobaczymy. Czy największa podróż mojego życia dojdzie do skutku.