Camino 2015, zdjęcia: dzień 060 Montréal

60 dzień mojego Camino. Francja. Wyruszałem z Savoisy. Do upragnionego Vézelay było ok 70 km. Tego dnia przeszedłem 43. Gorąco, nierówny, podnoszący się i opadający teren. Późnym wieczorem stanąłem na uliczce w Montréal. Nazwa całkiem jak tego w Kanadzie. Stałem i myślałem, co dalej, co teraz? Drzwi w domu naprzeciwko się otworzyły. Wyszła z nich młoda kobieta. – Szuka pan może noclegu? – zapytała. Przez chwilę nie mogłem się pozbierać, no bo jak to? Jak to tak? Przecież wiadomo, że nawet wśród swoich, to czasem człowiek, człowiekowi, no tym no… Skinąłem jednak głową.

Noc spędziłem w niewielkiej, stojącej na podwórku przyczepie. Zostałem zaproszony też na pyszną kolację, a rano na śniadanie. Przesympatyczna rodzina. Kobieta, która mnie zauważyła przejechała Camino z Hamburga do Vézelay na koniu. Na podwórku zakumplowałem się z małym kudłatym psem. Tylko kręgosłup dokuczał mi niemożliwie, nawet jak zasypiałem. Zdjęć poniżej jest całkiem sporo, głównie widoki z drogi, wnętrze małego kościółka, który odwiedziłem no i na koniec mój mały, kudłaty kolega (a może koleżanka).

Całość relacji w książce

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.