Postscriptum-Oilveroa

A miało być tak pięknie…

Końcowy czterodniowy marsz, by się zrelaksować i przypomnieć, i przemyśleć. W AccuWeather.com pisało na żółto jak wół: “Ostrzeżenie. Możliwe tropikalne deszcze.”

Prognoza przewidywała trzy godziny deszczu, trzy godziny przerwy – na zmianę. Prognoza była do du… Nie było żadnych przerw. Szedłem ok 8 godzin w deszczu jakiego jeszcze nie widziałem. Poncho odesłałem do domu. Kurtka nie wytrzymała. Deszcz padał poziomo. Wiatr jak w relacjach z wysp Pacyfiku wyginał korony i gałęzie drzew. Huk był taki jak na Bałtyku w czasie sztormu. Temperatura środkowo europejska coś 15-16 stopni. Nawet gacie wykręcalem z wody. Przemokłem całkiem na wskroś. Chciałem sobie zaciągnąć sznurek przy kaptur ze to się urwał. Kaszlę. Jutro ma padać. Deczko mało optymistycznie. Raincover na plecak też nie bardzo wytrzymał. Bo cześć rzeczy w plecaku zamokla. Nie ma gdzie czego suszyć a robi się zimno. W moim domu Albergi nie ma toalety. Trzeba latać do innego ale przecież ciągle leje a z kurtki można wodę wykręcić wiec nie da się jej włożyć. Jednym słowem jest….

Jutro pogoda ma się zmienić, w tym sensie że będzie chłodniej. A ja wyjdę w mokrych rzeczach.

Poza tym wszystko wspaniale. Znów dałem radę I doszedłem pierwszy z ekipy z poprzedniej Albergi do tej nowej. Jeszcze ze dwa takie zwycięstwa a skończę w szpitalu.

Plan na jutro jest taki. Wkładam mokre rzeczy na siebie i wychodzę na dwór. Liczę że wskutek marszu ciało się rozgrzeje. Ostatni jako tako suchy polar chowam na moment dotarcia jutro do Albergi. Taka gra, zobaczymy czy wygram czy przegram.

Rano przed wyjściem przyplątał się do mnie kot.20150915_063243

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.