Wyszedłem z Mondonedo wcześnie. Jeszcze się nie zbudziło ze snu.
Szedłem szosą.
Spieszę się. W dwa dni przeszedłem trzy etapy z przewodnika. Inwestuje ostatki sił, odporności na zmęczenie i kontuzje, bo chcę zdążyć. Chcę zdążyć do św Jakuba (Santiago) by dojść w niedzielę a nie w dzień powszedni. Wtedy o godzinie 12 w niedzielę byłbym na mszy w katedrze w Santiago i mógłbym zanieść do Apostoła wszystkie troski, wszystkie chwile, wszystkie intencje, moje własne i te – mi powierzone. I każda z drogich mi – czy też znanych po prostu – osób też mogłaby o tej właśnie porze się pomodlić. Czy się uda dojść na najbliższą niedzielę – zobaczymy. Codziennie powyżej 30km. Ostatnie dwa dni to 67-68km.
Od trzech dni jestem w prowincji Galicja. Całkiem jak ta polska. Wreszcie normalne Albergi z prawdziwego zdarzenia.
Witaj Zbyszek.
Jesteśmy już na szlaku pielgrzymkowym. Idziemy szlakiem portugalskim od Porto. Zostało nam jeszcze 200 km. Do Santiago planujemy dojść 18 września. Śledzimy jak możemy Twój blog i najprawdopodobnie się nie spotkamy bo my niestety idziemy dużo wolniej. Masz racje, z tym że pielgrzymka to dobry sposób na wakacje a o pierwotnym założeniu czyli oddanie chwały Panu Bogu i zyskanie Jego błogosławieństwa, oraz wstawiennictwa świetych się nie liczy. Sami chcemy być bogami i świat urządzamy po swojemu. Wspieramy Cię naszymi modlitwami i podziwiamy Twoją determinację i silną wolę. Życzymy szczęśliwego dotarcia do św. Jakuba ze swoimi intencjami oraz do domu i rodziny.
Dziękuję. Pamiętam was I pomodlę się dziś w intencji waszej “drogi” 😉
Co do spotkania to jest ono jeszcze możliwe, bowiem wylot do domu mam 21 września. Więc do tego czasu będę w Hiszpanii. Może Finistera lub Muxia. Ale może właśnie Santiago – ostatni dzień przed odlotem.