Dzień -214: Camino a języki

Nie pójdę na Camino, bo nie znam języków. Będę się na migi porozumiewał? Zbyszek chce jeść? – masując ręka brzuch i pokazując palcem na usta?

Nie znam hiszpańskiego, czeskiego, francuskiego, szwajcarskiego, niemieckiego. Po niemiecku umiem powiedzieć, że jestem głody i chce mi się pić. Kaplica. Po czesku nawet bym nie próbował. Byłem w Czechach. Niby śmiesznie, ale nic nie mogłem zrozumieć. Dziwny język.

Umiem coś po angielsku. W zasadzie w sensie komunikatywnym, to potrafię się w miarę swobodnie komunikować. Ale czy to wystarczy? Du ju spik inglisz? Będę pytał co chwila, z nadzieją, że znajdę zrozumienie? A przecież od tego wszystko zależy.  Was ist das? Kapusta i kwas, odpowiadał Gustlik w starym serialu.

W ogóle to jest problem, przez jakie kraje iść. Francja i Hiszpania – nie do ominięcia, poza tym? Niemcy?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.